prosba do pana doktora

szanowny panie doktorze,

jestem mama 5 miesiecznej julki (bliźniak pierwszy, choc nie wiem czy ma to jakiekolwiek znaczenie dla sprawy)

pare tygodni po narodzinach nad lewa lopatka corki pojawil się naczyniak, który zaczal intensywnie rosnac (w zalaczeniu zdjecia)

około 12.12 br. zaobserwowaliśmy na nim maly strupek, w kilka dni pozniej zaczela się z naczyniaka saczyc krew (w ilościach sladowych), jednak w miniona srode po odklejeniu plasterka nastapil dosc silny krwotok, który udalo nam się jalowymi gazikami zatamowac.

bylam z julia i u chirurga dziecięcego i u dermatologa i oczywiście u pediatry. wszysy zgodnie twierdzili,ze zmiana ta samoistnie ustapi (wchłonie się) do momentu ukończenia przez corke 3 roku zycia.

jednak obecna sytuacja - krwawienie- mnie przeraza. sama nie wiem już jak corke brac na rece, odkladac, jak z nia postępować,żeby bron boze naczyniaka nie uszkodzic i nie dopuścić do kolejnego krwotoku.

mój tato jest ortopeda, w okresie miedzyswiatecznym sam opatrywal jej ta „rane. przy każdorazowej (co 2 dni) zmianie opatrunku i zdjęciu warstwy czy to gazika czy od paru dni już takiej silikonowej siateczki, naczyniak mocno krwawi, krwawienie ustepuje po kilku minutach tamowania gazikami jalowymi. boje się jednak,ze nastapi sytuacja, np. w nocy (julka należy do spokojnych dzieci, budzących się jedynie raz w nocy na mleko), kiedy to ona przemieszczając się w łóżeczku, podrazni go i nastapi krwotok, a my nie będziemy o tym wiedziec.

jako od największego w polsce autorytetu w tej dziedzinie, oczekuje i jednoczesnie serdecznie proszę pana doktora o porade, na ile to możliwe droga mailowa (niestety jestem z poznania), jaki pana doktora zdaniem, powinien być tok postepowania w naszej sytuacji. czy czekanie az naczyniak sam się wchłonie nie jest w tej sytuacji ryzykowne? czy wchodzi w gre usuniecie chirurgiczne zmiany? lub leczenie propranolem?

jeśli potrzebuje pan jeszcze jakichkolwiek innych informacji, proszę dac znac.

z pozdrowieniami i w oczekiwaniu na wiadomość (zdjecia oraz ponowiopna tresc tej wiadomosci wyslalam tez mailem)

kasia